wtorek, 11 października 2011

część I. Z cyklu „Wykopane z dupy”, czyli co człowiek znaleźć może, gdy go dziwka nieszczęście dopada



Zacznę od krótkiego przybliżenia, dlaczego nieszczęście moje dziwką jest, czyli kobietą jeno puchem marnym. Ponieważ, gdyby nieszczęście było mężczyzną, JA bym wiedziała jak sobie z nim poradzić. To znaczy: hihu-hihu, głębokie spojrzenie w męskie prawdy oczy and cap-do wora kolejny. Nie ma lekko, niestety. Dziwka moja jest podła, bo mi palec wkłada w brzuch i dotyka tak, jak nie lubię. I wierci mi  w tych flakach moich, co to je już nie raz sklejałam, cementowałam, kurwa papę nawet na nie kładłam, żeby tylko się uleżały. Człowiek pcha przed sobą swój kamień codziennie i gdy mu się wydaje, że znalazł sobie w miarę wygodną pozycję do pchania, ten mu się nagle na nogi zjebuje, a Syzyf na szczyt  nawet nie dociera, co by się widokami szczytnymi nacieszyć przez chwilę. Nie lubię gór…

Enyłej… Gdy dziwka już puka do mych drzwi, to ją zapraszam do stołu wspólnego, bo chujem nie jestem. „Parzę herbatę, kroję salceson”. Rozmawiamy. Wspominamy. Myślę sobie: „Zamęczę sukę jedną, to sama sobie pójdzie”. Gorączkowo zastanawiam się, co mnie najbardziej męczy w rozmowach przy herbacie. Nie trwa to na szczęście zbyt długo, bo przed oczami moimi od razu rysuje się największy koszmar herbatkowej konwersacji. Koszmar pod tytułem: „A może chcesz obejrzeć zdjęcia?”. Nie, kurwa, nie chcę! Jebią mnie twoje wakacje w Grecji, jebie mnie twój Misiaczek i uwalone czekoladą dzieci. W białej sukience wyglądasz jak krowa, na plaży jak locha, a pod choinką jak klacz. Nienawidzę kurwa wspólnego oglądania zdjęć. Zdjęcia się robi dla siebie. O sobie, o innych, ale dla siebie. 

Więc lecę po najgrubszy album, jaki posiadam. Wywalę na stół te wszystkie zdjęcia wyblakłe i zakurzone i pozbędę się dziwki jednej. Nie podoła ona temu. Yapathia to stworzenie sentymentalne. Ono przechowuje rzeczy starsze niż pamięć. Czasem się im przygląda, czasem się wstydzi, czasem uśmiechnie. Powącha to, co przechowują stare kartki. Zapach emocji już nie jest tak świeży, ale nadal wyczuwalny. Jak zapach, który zostaje po widowni opuszczającej zakończony spektakl. 

I ja Ci tu panie kochany za album sięgam, a tu ni z tego, ni z owego kartka wylata mi przed sam nos! A na kartce tej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz