piątek, 31 sierpnia 2012

Sama nie wiem

W zasadzie sama nie wiem, czy będę chciała dalej pisać. Wszystkie słowa zdają się urywać w jednym punkcie.

Ale chciałabym, żeby flow żyło. Dlatego pewnie czasem pojawią się zdjęcia.  Dziś zdjęć nie ma, bo czasu nie ma. Czas mi wysysają szpitale i zmartwienia o Alonso.


Jakie to wszystko kruchutkie...

sobota, 18 sierpnia 2012

lato-woda-piach

Takie zwykłe.

Jeszcze za wcześnie, żebym wiedziała, które wolę.


Z cyklu złe ujęcia...
 
Bez aparatu.




niedziela, 5 sierpnia 2012

O, taka...



Mniej więcej taką sobie wymarzyłam. Będzie jasna, ciepła, z obowiązkowo unoszącym się zapachem ciasta. Zamiast nudnej prowansalskiej lawendy, oliwki i świeża zieleń ziół.

Od miesiąca mozolnie przedzieram się przez labirynty korytarzy w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do życia. Nie interesuje mnie stan obecny. Mam wizję, co oznacza brak kompromisów. Lubię ten uśmiech na jego twarzy, gdy pytam: "Czy tę ścianę będzie można zburzyć?". Tę niewzruszoną akceptację. On rozumie, że potrzebuję przestrzeni i światła. Że niepokoją mnie kręte labirynty ciasnych pomieszczeń, martwią konieczność zapamiętania rozkładu pokoi i ilość zakrętów do pokonania. Wiem, że dziś wszystkich marzeń spełnić nie mogę, dlatego teraz wystarczy mi stosunkowo duża kuchnia. I wanna...

Długo zwlekałam z tą decyzją. Tęsknota za dużym miastem, frustracja izolacji i ograniczonych możliwości pozwoliły znaleźć wiele powodów, dla których to niby nie był dobry czas na kupno mieszkania. Zawsze mi się wydawało, że to taka decyzja na całe życie. Dziś lepiej wiem, że nic nie jest ostateczne. Teraz mieszkam tu. Za rok mogę pływać z delfinami. Mam gotowość do zmian. Wiem, że jak coś we mnie naprawdę uderzy, jak poczuję, to w to wejdę. Dlatego też, choć tęsknię za możliwościami dużego miasta, dziś mogę zostać tutaj, bo mam swoje powody. Za jakieś 10 lat, a może wcześniej, będę potrzebowała domu na wsi, z przestrzenią, która da nieograniczone możliwości i specjalnym pomieszczeniem do realizowania nowej pasji. Z ziemią, która przyjmie różne cudaki. Kabaczka, kurwa, na ten przykład. Nic na zawsze, a już na pewno nie ściany. A skoro nic na zawsze, to może i ataki rozpaczy tym razem minęły na dobre? Taką nadzieję mam ya. Jutro krupnik po królewsku.