niedziela, 21 lipca 2013

nadziwki

Taka beznadziejna krzywizna, ale jakoś mi się podoba bardziej niż te, które wyszły prosto. Potrzebowałam zarejestrować moją ulubioną sukienkę tego lata. O takich potrzebach jeszcze napiszę. Będzie to 120 odcinek J jak Ja pierdolę.

Funkadelic daleki wielce od funk. Przejmuje mnie. Dokładnie tak mi gra od...


- To moja ulubiona sukienka. Pojadę w niej do Poznania.
- Ja ci pojadę. Zapomnij.
- Zapomnij? To ty chyba nie widziałeś mojej kiecki na panieński.
- Ooo... to zapomnij podwójnie.
- Muszę ładnie wyglądać.
- Dlaczego?
- Jadę na dziwki.

wtorek, 16 lipca 2013

eddie

Pierwsza miłość już była. Teraz czas na szczęśliwą. - mawia Ola.
Ach, żeby to jeszcze było takie proste.

Na słuchawkach pierwsza miłość.


Wiem, wiem.. The Who...

poniedziałek, 15 lipca 2013

cierpienie jest w cenie

Zapoczątkowałam dziś na moim gotującym blogu cykl gotuje-i-cierpi.pl. Efekt? Mail z informacją o rekordzie wyświetleń. Chyba się ukrzyżuję widelcem...


Czy też tak macie, że konkretne płyty lub utwory przywołują wam za każdym razem określone miejsca, historie, osoby? Diamond Sea zawsze będzie historią o moim mrocznym bratu-bliźniaku z ciąży pozamacicznej.

Otworzył drzwi zatłoczonego pubu i stanął w przejściu. Mgła nikotynowych oparów powoli opuszczała ciasne pomieszczenie. Podszedł do mnie i usiadł na podłodze przy kanapie.
- Właśnie wracam z lasu. Robiłem zdjęcia.
- Co fotografowałeś?
- Martwego psa.
Jakoś wiedziałam, że nie żartował. Jemu się ten pies podobał, bo był prawdziwy. Mi spodobało się poczucie, że znamy się na wylot.
- Wiedziałem, że jak do ciebie podejdę i ci opowiem, co dziś robiłem, to zaczniesz się śmiać.

Ostatnio rozmawialiśmy ze sobą pięć lat temu. Nie wiem, czy jeszcze kiedykolwiek będziemy mieli okazję. Mroczny góral z Danii pomyka gdzieś teraz w swoim cylindrze i sutannie, dźwigając za starsze panie torby z zakupami i ucząc po godzinach dzieci gry na perkusji. Pięć lat niczego nie zmieniło. Nadal podobają mi się te zdjęcia psa.

Do głowy mi przyszła historia o Lotus Flower, słuchanym najpierw przy obrzydliwej kawie, której nie piję przecież, a potem raz jeszcze, gdzie indziej. 

Do głowy przychodzi mi myśl, że właśnie powstaje nowa historia o Little Wing. .

niedziela, 7 lipca 2013

these are my intentions

Posiedziałam kilka dni w domu i już teraz wiem na pewno - uwielbiam przygotowywać śniadania. Na słono, na słodko, tosty, racuszki, pasty... Takie czarowanie od rana jest po prostu cudowne. Dawka radochy z powodzeniem zastępuje szoty jałowego espresso. Na foci omlecik z szynką i papryką, ze serem i ze szczypiorem. Proste. Bezpretensjonalne.

Wczoraj śniło mi się, że jadąc samochodem w środku nocy zapaliły się wszystkie kontrolki na czerwono i wydarzył się kompletny system fejlur. Opowiadałam o tym pasażerom sunąc po ekspresówce i dwie minuty później zaczęła migać pomarańczowa kontrolka "check engine". Musieliśmy się zatrzymać. Dziś w nocy śniła mi się katastrofa lotnicza, a kiedy rano odpaliła się główna strona wyborczej, zobaczyłam zdjęcie z  lotniska w San Francisco i liczbę ofiar w nagłówku. A potem zasnęłam na kocyku plażowym...


Czy ten też się spełni? Muzyka już gra...

środa, 3 lipca 2013

beźciebie nie jadę


Za punkt honoru postawiłam sobie, że nie będę ściemniać u lekarza i po prostu powiem, że potrzebuję kilka dni wolnego, żeby odpocząć.

- Ile chcesz Kaśka, miesiąc?
- No bez przesady, do piątku wystarczy.

Ale bym pojechała na Openera dziś. Allle... Aaaaalllllleeee!!! Bo Queens of the Stone Age i Alt-J, i Nick Cave... A Alt podobno zagrali zajebiście dziko na Hurikejnie.A ja tak chciałam na Alt-J...

Niestety.

Na pocieszkę zrobiłam sobie z Theloniousem na śniadanie racuchy z jagodami. Przepis wiadomo gdzie.