wtorek, 18 września 2012

Nie wytrzymam chyba...

Chodzi o to, że kiedy siedzisz z ludźmi, którzy dobrze się bawią i głośno śmieją, i czujesz, jak bezgranicznie słabe jest to wszystko, myślisz o tym, gdzie byś chciał teraz być najbardziej i widzisz tylko jedno miejsce, jeden punkt, jedno, i pomimo gwaru i zażartych dyskusji wokół jesteś przez chwilę w tym jednym miejscu, i kiedy nagle ktoś cię wyrywa z tego dobrego, i pyta czemu taka smutna, i zdajesz sobie sprawę, co się właśnie stało, jak bardzo chcesz, i jak nie możesz, to czujesz, że nie wytrzymasz, i wtedy wychodzisz pospiesznie, zabierasz klucz, zamykasz się i krzyczysz tak, żeby nikt nie słyszał i próbujesz się uspokoić, ale nic nie działa, dopiero plejer i słuchawki trochę, i bierzesz lapa, i starasz się o tym napisać, ale nie możesz, bo nie możesz, to wtedy przekraczasz już jakiś bazalny poziom wytrzymałości i już nic nie czujesz.

Bardzo, bardzo chcę już wrócić do domu.

The Knife i Silent Shout

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz