Posiedziałam kilka dni w domu i już teraz wiem na pewno - uwielbiam przygotowywać śniadania. Na słono, na słodko, tosty, racuszki, pasty... Takie czarowanie od rana jest po prostu cudowne. Dawka radochy z powodzeniem zastępuje szoty jałowego espresso. Na foci omlecik z szynką i papryką, ze serem i ze szczypiorem. Proste. Bezpretensjonalne.
Wczoraj śniło mi się, że jadąc samochodem w środku nocy zapaliły się wszystkie kontrolki na czerwono i wydarzył się kompletny system fejlur. Opowiadałam o tym pasażerom sunąc po ekspresówce i dwie minuty później zaczęła migać pomarańczowa kontrolka "check engine". Musieliśmy się zatrzymać. Dziś w nocy śniła mi się katastrofa lotnicza, a kiedy rano odpaliła się główna strona wyborczej, zobaczyłam zdjęcie z lotniska w San Francisco i liczbę ofiar w nagłówku. A potem zasnęłam na kocyku plażowym...
Czy ten też się spełni? Muzyka już gra...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz